Kategoria gier free-to-play (czyli w wolnym tłumaczeniu „darmowe do grania”) jest dość szeroka. Znajdują się w niej gry MMORPG, strzelanki, gry sportowe i nie tylko. Rzecz jednak w tym, że jak wie każdy, nic w życiu nie ma za darmo.
W związku z tym można podchodzić podejrzliwie do idei gry, za którą nie trzeba płacić (a przecież ktoś musiał poświęcić czas na jej przygotowanie i aktualizowanie). Tak więc, czy gry F2P rzeczywiście są darmowe? Na czym zarabiają ich twórcy? Wszystkiego dowiecie się poniżej. Zapraszamy!
Darmowe do grania, ale czy naprawdę?
W grach free-to-play z reguły można pobrać i zainstalować tytuł, po czym rozpocząć przygodę bez żadnych opłat. To, co dzieje się dalej, zależy od zasad przyjętych przez danych twórców. Niektórzy pozostawiają większą część czy nawet całą zawartość gry dostępną dla niepłacących użytkowników, a sprzedają jedynie elementy kosmetyczne (na przykład skórki dla postaci lub broni). Inni zamykają część zawartości, na przykład map czy misji, za przepustkami sezonowymi i rozszerzeniami.
W jeszcze kolejnej odmianie gier F2P, najbardziej nielubianej przez graczy, można spotkać się z konceptem pay-to-win, czyli „zapłać, żeby wygrać”. W takich grach co prawda rozpoczęcie gry jest darmowe, ale za pieniądze można przyspieszyć wbijanie poziomów, pozyskać bardzo silne bronie i postacie, z którymi niepłacący gracze nie będą mogli się równać i nie tylko.
Przykłady tytułów należących do tych kategorii, wraz z ich recenzjami, można znaleźć na przykład na Tech Polska. W zależności od gry, twórcy „darmowych” tytułów mogą więc zarabiać na naprawdę wielu elementach: skórkach, przepustkach sezonowych, boosterach, postaciach i nie tylko. Można przyrównać to do tego, jak wygląda sytuacja w kinach. Tak naprawdę nie zarabiają one dużo na samym pokazywaniu filmów – największe zyski notują z tytuły sprzedawania dodatków, takich jak popcorn czy napoje. W grach F2P jest bardzo podobnie.
Free-to-play czy free-to-start?
Niektórzy twórcy w przypływie szczerości zaczynają oznaczać swoje gry nie jako free-to-play, a free-to-start, czyli „darmowe do zaczęcia”. W praktyce oznacza to, że możemy zacząć grać za darmo, ale w pewnym momencie uderzymy w ścianę i aby grać dalej lub osiągać sukcesy będziemy musieli zapłacić.
Chociaż model F2P i F2S zyskał ogromną popularność w ostatnich latach, niektórzy deweloperzy wciąż przyjmują inną taktykę. Warto wspomnieć o innej kategorii gier, o której można dokładniej przeczytać na Tech Polska. Mowa tutaj o grach multiplayer, w przypadku których trzeba regularnie co miesiąc płacić abonament, aby móc kontynuować rozgrywkę. Przykładem takiego modelu monetyzacji jest chociażby World of Warcraft.